
PUSTKA ..... i BÓL.... !
A ja.... WYJĘ.... !
Bezgłośnie pytam:
Aniele Mój... Powiedz, czy możesz schować mnie w swych
ramionach? A w skrzydłach swych osuszyć moje łzy?
A gdzieś w tle toczą się ciche rozmowy z przyjaciółmi:
Gdzie kończy się rozpacz matki po śmierci
własnego dziecka...??? Mój mózg nie może tego ogarnąć .......
- Ewik, ona nigdy nie kończy się..... Trwa ...., tak jak
miłość....
Choć rozpacz przechodzi ludzkie pojęcie,
to uwierz, że Joasia jest blisko, całkiem niedaleko, zaledwie po drugiej
stronie....
- Jak wypełnić pustkę po NIEJ? Serce rozpaczą mam skute! Tak
daleko nam do siebie.... I choć sercu zawsze blisko, to dłoniom tak strasznie
daleko.....
Przyjaciółko Droga wiem, jak jest Ci
ciężko. Towarzyszyłam Ci w ten ostatni bardzo dla Was trudny czas. Miałam
szczęście poznać Asiulę i tak trudno mi się pogodzić, że już jej nie zobaczę.
Ale nic to, nic...., przecież się spotkamy, tylko trochę trzeba
poczekać.....
- Emi, jak zmienić to co boli?
Jesteśmy
Tu na chwilę tylko.... Ten Dar Mario Jest z Tobą i w Tobie.
- Śmierć ukochanych jest też śmiercią nas samych, bo coś w
nas umiera, już nie jesteśmy tacy sami...
- Nie, nie jesteśmy,, ale to nie znaczy, że coś w nas
umiera. Chyba, że tego chcemy.... Daj sobie czas, Mario. Daj sobie szansę
ukojenia. Ja mam wiarę, że nasi ukochani są z nami. Inaczej...ale są.
- Ulka...., cierpię...! Bardzo... ! NIE CHCĘ jednak czasu
spędzać biernie i z rezygnacją. Czekać, aż ból mnie...., bo on nigdy nie minie!
NIE CHCĘ tkwić w egoizmie własnego cierpienia i zamykać się w sobie. CHCĘ
przepracować to cierpienie...., dla siebie! Ale do tej pracy potrzebuję
drugiego człowieka, po prostu. Sama nie dam rady..... Milczenie, obojętność,
puste słowa pociechy są jak „bierne” przyzwolenie na eutanazję,… eutanazję na
żyjącym nadal organizmie.... Czujesz ten dreszcz...? Brrr....!
- Widzisz....a to dlatego że nie potrafimy obcować ze
śmiercią, jakby jej nie było. Sama nie umiałam i dziś nie jest mi łatwo, ale od
kiedy kolejni ludzie umierali mi na rękach, uczę się jej istnienia. I
akceptacji... pewnie z bezsiły? Napisałam, abyś dała sobie czas, bo teraz jest
czas cierpienia i bólu. Nie można go wymazać i przejść do następnego etapu. Nie
umiem powiedzieć jak przecierpieć... (bo kto by potrafił), ale pewnie idzie
czas pamięci i szukania Jej w sobie. A inni.... nie mamy, albo nie chcemy mieć,
zdolności współodczuwania. A do tego strach i zwykła ludzka bezradność. Tak
naprawdę, zawsze jesteśmy sami, choć nie samotni. Dasz radę Mario. Człowiek jest
jak dyjament otulony kamieniem. Zatańczysz...!
***
A mnie tak trudno jest pogodzić się z tą nową
rzeczywistością......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz