Nie da się zapomnieć Twojego życia...

Nie da się zapomnieć Twojego życia...!!! Niczym Anioł pojawiłaś się w moim życiu. Miałaś wówczas 9 miesięcy, spędzonych przy boku swej biologicznej matki, kobiety na życiowym wówczas zakręcie. Pojawiłaś się kruszynko taka maleńka... Oczęta zbiegały Ci się u noska, by zaraz potem figlarnie strzelić ku uszom.... Maleńkiej główki nie zdobił prawie żaden włos, a już kilka lat później zazdrościłam Ci warkocza grubości mej ręki. Z rozczuleniem wspominam Twoje pierwsze kroki i dziecięce "siamasiam" (przepraszam) i "posiłaki" (kosi-łapki).
Ten blog to miejsce Twoje i moje. Miejsce pamięci o Tobie i miejsce oswajania śmierci i żałoby. To także miejsce mojej walki z izolacją żałobnika i jego samotnością wśród ludzi. Miejsce, w którym uczę się żyć na nowo..., inaczej, bo BEZ CIEBIE.

niedziela, 11 grudnia 2011

2011.11.15 - Kolejny dzień bycia słoniem......

1. cisza ...
2. pustka ...
3. bezsilność ...
4. niesprawiedliwość ...
5. pytania ...
6. retrospekcja ...
7. nic ...
8. MIESIĄC .........................

Gdzie ten tłum, który mówił i pisał „jestem z Tobą” ????
Gdzie ta rzesza co mówiła „trzymaj się” ????
Rozglądam się i nikogo nie widzę, nawet cienia wyciągniętych rąk....
Puste deklaracje.
Coraz bardziej garbię się pod naporem myśli... jestem trędowata ze swoim smutkiem i żałobą! Nic już nie jest tak jak dawniej, nie jestem interesująca, nie jestem potrzebna. I mimo, iż jestem, to jestem... NIKT....

Jak nazwać ten przechodzący obok ludzki „zamrażalnik” ? Taktowny nietakt? Dworna uprzejmość wobec żałobnika? Czy może to już banicja i wykluczenie?
Samotność....
Ta, bez mojego wyboru?

2011.11.12 - Mija miesiąc....



Mija miesiąc jak nie ma Joasi...
I z każdym dniem nie ma Jej coraz bardziej...
Niemy krzyk tęsknoty za Jej obecnością jest ogromny, tak silny, że aż niewyobrażalny! Nawet gdybym chciała wykrzyczeć głośno swój ból, to i tak to nic nie da. Więc łzy tylko płyną cichutko..........
Stają się one coraz trudniejsze i coraz bardziej bolące. To tak, jak gdyby krople krwi płynęły mi z oczu.........

Nie żyje, nie żyje, nie żyje!
Umarła, umarła, umarła!
Nie ma, nie będzie, nigdy nie wróci!
Nigdy!

Nigdy!
...



Stoję nad mogiłą, gdzie zamiast Ciebie, krzyż rozpościera ramiona. Grubo kwiatami zasłana kołderka Cię otula. Znów zapalam kolejne znicze, wpatruję się w pustkę, przygryzam wargi z bólu. Pochylam się nisko, mówię do Ciebie, wołam Cię....
Wołam, a Ty nie przychodzisz......
Jak bolesny skurcz przez ciało przebiega myśl ....
............ jestem matką kilku garści prochu.....!

Odchodząc od Twojego grobu zawsze się zastanawiam, czy zrobiłam wszystko, abyś była i Ty szczęśliwa, radosna, pogodna, uśmiechnięta, bo zasługiwałaś na to jak nikt inny. Każdy dzień, każda godzina, minuta, sekunda spędzona z Tobą, przy Tobie, była dla mnie czymś szczególnym.
W tej okrutnej chorobie patrzyłaś na mnie umęczonymi oczyma, w których mogłam przeczytać tylko jedno słowo: BÓL. Odeszłaś nad ranem, a mnie przy Tobie nie było... Odeszłaś bez buntu, bez słowa skargi, bezbronna. Samotna w tej ostatniej drodze.............
Wierzę, że Bóg był z Tobą w tej chwili i trzymał Cię za rękę.....

DZIĘKUJĘ za to, co zrobiłaś dla mnie i PRZEPRASZAM za to, czego nie zrobiłam dla Ciebie.
Kochałam Cię........ Kocham.....  I Będę Kochać!

Żyć bez Twojej obecności, żyć bez pragnień, bez doznań, bez czułości i całej otoki dawania siebie i doznawania ciepła, radości, czułych gestów. Jak żyć ????
Zamknął się mi kawałek świata. W sposób nieodwracalny.
Czuję się jak tancerka, która zwichnęła nogę.....

Uczę się teraz żyć bez Ciebie, ale to takie trudne............................

sobota, 10 grudnia 2011

2011.11.02 - Wypominki...

Byłaś moim Aniołem....



Niczym Anioł pojawiłaś się w mym życiu...
Otuliłaś mnie swoimi delikatnymi skrzydłami,
Roztaczając przed oczami śnieżnobiałe pióra...
Napełniłaś moje życie radością, obdarzyłaś dobrocią i miłością.

Asiu, Aniołku Nadziei....

Miłosierdziu Bożemu polecam Twą duszę i proszę o modlitwę w intencji Twego wiecznego zbawienia.

Niech Aniołowie prowadzą Cię do wiekuistego światła i krainy wiecznej radości.

Odpoczywaj w pokoju wiecznym. 
Na wieki wieków. 
Amen.

Kocham Cię
Mama

2011.11.01 - Trzeba Pamiętać i trzeba Kochać.....

Trzeba Pamiętać i trzeba Kochać.
Więcej już nic zrobić nie możemy....

A moja kumpelka napisała:

"Dzisiaj jest Cisza.
Zaduma i Jedność.
Dzisiaj schylenie człowieczeństwa przed Tajemnicą
Cześć Ich pamięci!
Jestem...."


A więc Asieńko, i Ty ŻYJESZ.....,  JESTEŚ w pamięci...!


Córeńko, Kochana Moja...
Niezmiennie zapalam światełko, aby rozświetlało Tobie drogę TAM...